poniedziałek, 6 stycznia 2014

First flight

Pierwsza wizyta na lotnisku, pierwsza odprawa:
-Czy Pani ma gwoździe w butach?
- To obcasy!
Wszystko poszło łatwo, na szczęście był z nami stary weteran M :)
Później zostało mi już tylko poznać te przerażające, ale zarazem fascynujące uczucie, kiedy samolot wzbija się w powietrze. Na szczęście M siedział obok, więc ściskając jego rękę czułam się bezpieczniej. Potem całą podróż podziwiałam świat, będący 11 km pode mną.


Warszawa, tuż po starcie.
Cały lot trwał ok 2 godz. 
Podczas powrotu kontrola osobista była bardziej szczegółowa, M zabrali praktycznie zużyty żel do mycia twarzy, a F szklaną kulę ze sztucznym śniegiem, choć na lotniskowym sklepiku można było kupić taką samą i  i tak wnieść na pokład.


A tu Londyn, parę minut po starcie, zdjęcie gorszej jakości niż pierwsze, ale zaręczam,
że widok był 1000 razy piękniejszy, to było jak morze świateł, ciągnące się po horyzont. 
Mimo strachu związanego ze startem, lądowaniem i lekkim trzęsawkami podczas lotu,
z przyjemnością skorzystam jeszcze raz z tego środka transportu :)