wtorek, 13 listopada 2012

Niewidoczne zmiany

Tym razem zdjęć nie będzie. Muszę się do czegoś przyznać. Jestem ogromną ciapą. 
Dzisiaj leżąc w łóżku i rozmawiając przez telefon z M przewróciłam ręką stojącą na podłodze butelkę z wodą, nachyliłam się żeby ją podnieść, zahaczyłam o kabelek od mojej ulubionej dotykowej lampki stojącej na szafce, lampka odbiła się od mojej głowy (wywołując lekki wstrząs mózgu) i roztrzaskała się o podłogę ;/
Z innej beczki, rano idąc do pracy przypomniałam sobie o moim kochanym pięknym indyjskim szalu/szaliku, w którym przecież chodziłam bez przerwy jeszcze rok temu. Wróciłam do domu, pytam się mamy czy wie gdzie może być, a w odpowiedzi dostaję: "Przecież zgubiłaś w Plazie". No tak.
Na poprawę nastroju przebiegłam sobie 3,5 km a później wykorzystałam szamponetkę "złocisty blond". Różnicę chyba dostrzegam tylko ja, ale tak miało być. W piątek postaram się wypróbować nową fryzjerkę i podciąć końcówki. W piątek też w końcu z dalekiej Rosji wraca towarzysz P.
Zjadłabym sobie teraz pizze z Indexu albo Archiwum i popiła grzańcem w porcelanowym kuflu z Karuzeli.
Chcę do Ani i Anity...

niedziela, 4 listopada 2012

War in my head

Obrazki jak po wojnie? Nie, to tylko zrównany z ziemią tartak przed moim domem ;/ Odkąd pamiętam nic tam się nie działo. Stał, bo stał, ale miałam do niego jakiś sentyment. A co najlepsze nikt nie mówi co tam teraz będzie, a ktoś musi to wiedzieć. Miałam kiedyś z Agnieszką taką nadzieję, że wybudują tam osiedle domków jednorodzinnych i będzie tam dużo dzieci, z którymi mogłybyśmy się bawić ;) Później miałam plany, że kiedy zostanę już milionerką, kupię cały ten plac i założę schronisko dla zwierząt ;) Czas pokaże, mam nadzieję, że nie zrobią tam czegoś śmierdzącego ;P


* * *