niedziela, 10 sierpnia 2014

Nad Bugiem

Kilka fotek z lipcowego wypadu nad Bug. 

Piękne okoliczności przyrody, całkowite odcięcie od cywilizacji, czysty relaks :)



Już zbliża się ku zachodowi...


Poranna mgła


Wschód słońca z punku widokowego


Już trochę wyżej


Takie pięknotki atakowały nas cały czas :)


Fenomen, nie dość że podchodził pod sam namiot to jeszcze się nastroszył i fuczał na nas :P


I wschód słońca ostatniego dnia :)


wtorek, 1 lipca 2014

Lublinowe love

Kilka tygodni temu w mojej głowie zrodziła się myśl- 19 czerwca- Boże Ciało,
 tz. dzień wolny od pracy, który trzeba pożytecznie wykorzystać :)
 W grę wchodził tylko i wyłącznie wyjazd do Lublina i spotkanie z babeczkami :) 
Mimo uporczywego kataru, gorączki i jednak pracującego wieczoru, 
udało się spędzić kilka chwil razem <3


Anita- pogromca gołębi :)


W Parku Saskim nie byłam od pamiętnych renowacji :)


Jeszcze przez chwilę Narzeczeni :)


I coś pozytywnego na zakończenie :)

poniedziałek, 31 marca 2014

Food

Mam to samo zboczenie, co większość z was i utrwalam na zdjęciach posiłki, które w wyjątkowy sposób mi smakowały ;)


Sentymentalny pierwszy obiad przy skręcaniu mebli ;))


Próba piekarnika i pierwsze babeczki ;)


Następnym razem wyrosły większe ;)


Wracam z pracy a tu coś takiego pysznego na mnie czeka ;)


Wracam kolejnego dnia i z znowu czekają na mnie pyszności- sałatka z łososiem i mandarynkami;)


Siedzę w łóżku i znowu dostaję miskę jedzenia, niestety nie do pokonania :) 
Jogurt z winogronem, mango, bananami, jabłkami i pomarańczami ;)


Eksperymenty z króliczkiem zapiekanym z warzywami, pyszne bialutkie mięsko ;)


Kwintesencja smaku i rozkosz dla podniebienia- polędwiczki wieprzowe w pistacjach w sosie musztardowo-miodowym z suszonymi pomidorami wg Okrasy ;)


Standardowy ulubiony zestaw śniadaniowy ;)


Jestem Panią domu i umiem gotować dobry rosół ;P


sobota, 8 marca 2014

Details in our home

Nie mam na razie wolnych chwil na wypady w plener z pięknymi buźkami. 
Tęsknię za tym. Planowałam coś podziałać w ten weekend, ale pojawiło się tu słowo 
"planowałam", a w mojej pracy się nie planuje, bo ktoś robi to za Ciebie. 
Nikon pokrywa się coraz większą warstwą kurzu, więc aby temu zapobiec 5 min 
przed ruszeniem do pracy postanowiłam sfotografować chociaż kilka detali, 
które polubiłam w naszym mieszkanku:



Podusia z Empik'u w mini salonie :)


Kwiatki od mamy z okazji Dnia Kobiet, dzisiaj przybyły kolejne 3 od szwagra :)


Kącik na drobiazgi w kuchni :)


Szafeczka na klucze w przedpokoju :)


Oj często muszę się do tego odnosić, szczególnie do tej cierpliwości :)


Krzesełka w kuchni. Ze względu na ograniczoną powierzchnię zdecydowaliśmy się zamiast stołu zamontować przy ścianie taki blat na nodze :)


Taki delikatny abażurek w niczyim pokoju :)


I abażurek w przedpokoju (słynne połączenie sznurka, balona, kleju i białej farby ;P)
 oczywiście wykonany przeze mnie, z pomocą mamy, zamontowany przez tata :)


I na koniec inicjatorka całego zamieszania ;)


poniedziałek, 6 stycznia 2014

First flight

Pierwsza wizyta na lotnisku, pierwsza odprawa:
-Czy Pani ma gwoździe w butach?
- To obcasy!
Wszystko poszło łatwo, na szczęście był z nami stary weteran M :)
Później zostało mi już tylko poznać te przerażające, ale zarazem fascynujące uczucie, kiedy samolot wzbija się w powietrze. Na szczęście M siedział obok, więc ściskając jego rękę czułam się bezpieczniej. Potem całą podróż podziwiałam świat, będący 11 km pode mną.


Warszawa, tuż po starcie.
Cały lot trwał ok 2 godz. 
Podczas powrotu kontrola osobista była bardziej szczegółowa, M zabrali praktycznie zużyty żel do mycia twarzy, a F szklaną kulę ze sztucznym śniegiem, choć na lotniskowym sklepiku można było kupić taką samą i  i tak wnieść na pokład.


A tu Londyn, parę minut po starcie, zdjęcie gorszej jakości niż pierwsze, ale zaręczam,
że widok był 1000 razy piękniejszy, to było jak morze świateł, ciągnące się po horyzont. 
Mimo strachu związanego ze startem, lądowaniem i lekkim trzęsawkami podczas lotu,
z przyjemnością skorzystam jeszcze raz z tego środka transportu :)

niedziela, 13 października 2013

Hair



Zdjęcia chyba komentować nie trzeba ;P Chciałam Wam tylko pokazać dzieła międzyrzeckich salonów fryzjerskich. Dla porównania na pierwszym: własne wesele!, godz. ok 0:00, 9 godz. po wyjściu spod lokówki M.B na ul. Żelaznej, na drugim sesja plenerowa, 8 godz. po wyjściu spod rąk Moniki z salonu Gabriell. Oglądając ostatnie zdjęcia, lub końcówkę filmu można się po prostu załamać. Trudno, było minęło, chciałam się tylko z Wami podzielić moją traumą i przestrzec, żebyście nie popełniały moich błędów ;)

środa, 21 sierpnia 2013

Warning

Minął już miesiąc od ślubnych przygotowań, tyle osób mi pomagało, sama nie dałabym rady. Kilka rzeczy powierzyłam obcym, ale wydawało mi się że kompetentnym osobom i tu się zawiodłam. Polecono mi nową kwiaciarnię przy ul. Kościelnej gdzie zamówiłam bukiety i dekorację samochodu. Przyniosłam zdjęcie, żeby nie było wątpliwość jak ma to wszystko wyglądać. Niestety nie wyglądało tak... na rozgrzaną maskę samochodu przy 30' dziewczyny poprzyczepiały delikatne hortensje, które od temperatury i deszczu po chwili wyglądały jak wyjęte z dupy. A kiedy M przyjechał do mnie przed ślubem piękne audi pokryło się niebieskimi flukami z czymś serduszkopodobnym na przodzie. Powinnam to wszystko pozdzierać i wyrzucić, ale na to wpadłam dopiero później :) Żałuję, że nie byłam przy tym dekorowaniu, zdecydowanie polecam bardziej doświadczone kwiaciarki, które wiedzą, że kwiaty więdną na słońcu i bez wody!