Za chwilę o 12 zaczyna pierwsze zajęcia. Trzymam kciuki ;*
W sobotę i niedzielę robiłyśmy z Agą i Filipem przy cateringu Wipaszu na targach w Siedlcach.
Było o niebo lepiej niż w ubiegłym roku. Słoneczko nam przygrzewało, nie musiałyśmy robić herbaty ani kawy, ani kanapek ze smalcem ;) Ale nie zmienia to faktu, że i tak zbuchaliśmy się dymem z grilla, aż do bólu głowy, a w nocy nie mogłam zasnąć bo w głowie ciągle leciały mi weselne przyśpiewki ze stoiska obok ;)
Najgorszy młyn był w niedzielę koło południa. Miałyśmy z Agą chwilę załamania, w której najchętniej zostawiłybyśmy to wszystko i uciekłybyśmy jak najdalej. Ale jak zawsze wszystko da się przeżyć. Na szczęście jest już po wszystkim ;)
Kolejną sprawę opiszę z grubsza, bez szczegółów. Być może Michaś zdecyduje się na wyjazd do Poznania. Życiowa szansa. Mi został jeszcze rok w Lublinie. Nie wiem co mam robić. W sumie zależy jak ułożą mi się zajęcia, ale chyba mogłabym wytrzymać na takich coweekendowych odwiedzinach. Zobaczymy jak to będzie.
A chyba najważniejsza była dla mnie wczorajsza sytuacja, kiedy po 2 latach bycia z Michałem, tak niespodziewanie zaprosił mnie do siebie i poznałam jego mamę. Jest to dla mnie taki nowy etap. Cieszę się, że mam to już za sobą i cieszę się, że zostałam tak ciepło przyjęta.
Burza mózgów!
Razem raźniej...
no nareszcie.;) ciesze sie razem z Toba.;)
OdpowiedzUsuńps. to kiedy mam szykować kieckę na wesele.?