piątek, 14 października 2011

och życie...

To dopiero drugi tydzień studiowania, a już mnie to wszystko przytłacza. Szczególnie po dzisiejszej wizycie u mojej promotorki. Myślałam, że te badania nad majerankiem to będzie bułka z masłem, że wszystko dostanę gotowe, a tu nie ma tak. Muszę zrobić ponad 400 preparatów, w tym oznaczanie bakterii mezofilnych, psychrofilnych, grzybów, pleśni, bakterii z rodzaju Bacillus, Clostridium i Salmonelli. A do tego wszystkie potrzebne podłoża do zidentyfikowania tych bakterii również muszę zrobić sama. Strasznie mnie to wszystko wystraszyło, tym bardziej, że nie robiłam nigdy nic takiego, a słyszałam o tym tylko w teorii.


Poniżej na poprawę mojego humoru wstawiam moje marzenie: irlandzki symbol przyjaźni, miłości i lojalności.
Mimo, że razie nie zapowiada się żebym dostała jakikolwiek dostaję codziennie maksymalną dawkę miłości i wolności w jednym. Najpiękniejsze uczucie jakim ktokolwiek mógł mnie obdarować.
Dzisiaj zobaczyłam go w 3 sezonie, 2 odcinku CSI Kryminalne zagadki NY, a pierwszy raz widziałam go w filmie "Siedem dusz", którego nie mogę teraz znaleźć ;/







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz